poniedziałek, 31 października 2016

mięsożerne rośliny


ponoć ludzie lubią się bać - ja osobiście nie przepadam za stanem lęku, 
niepewności czy paniki - przyznaję jednak, że czasem zdaję się na lekturę 
mrożącą krew w żyłach... najwięcej z punktu widzenia homo sapiens 
drapieżności widziałam filmach przyrodniczych - tak wydawałaby się 
beznamiętnej, skupionej tylko na jednym celu - przetrwanie... 
pasjonuje mnie zarówno świat zwierząt jak i roślin - 
a przecież wśród tych ostatnich nie brak i łowców i ofiar... 

ten post przypomina, iż w roślinach też drzemie dzikie stworzenie :) 

wszelkie fotografie jak i gros tekstu "..."- zgarnęłam z neta ku nauce 
i pokrzepieniu zwłaszcza wobec faktu, iż raczej nie grozi nam 
konsumpcja przez rosiczkę giganta - poza filmami, 
które raczej śmieszą niźli przyprawiają o dreszcz...  :) 




" Rosiczka okrągłolistna (Drosera rotundifolia L.) – gatunek rośliny należący 
do rodziny rosiczkowatychRoślina owadożerna. Występuje w stanie dzikim 
w całej Europie oraz na obszarach Ameryki Północnej i Azji

Polsce dość pospolita na torfowiskach

Zwyczajowo bywa nazywana rosą słoneczną.


 

" Ponieważ żyje w środowisku ubogim w azot (torfowiska),  
braki azotu w podłożu uzupełnia owadożernością.  

Wabi swoje ofiary błyszczącymi kroplami słodkiej cieczy, które są wydzielane 

na szczytach – czułkach porastających powierzchnie liści. Dzięki zawartości 
barwników antocyjanowych mają one czerwonawy kolor zwiększający ich 
atrakcyjność. Jako roślina owadożerna działa aktywnie. 
Ofiara wchodzi na liść i lepka substancja ją unieruchamia. 
Powoli pułapka się zamyka. Trwa to około 3 godzin. 
Wydzielany kwas mrówkowy zaczyna rozpuszczać ciało owada.  

Uwalniają się dzięki temu cząsteczki białka, które stymulują wydzielanie 

enzymów proteolitycznych. Miękkie części ciała ofiary zostają strawione, 
a powstała z nich ciecz – bogata w substancje odżywcze, ulega wchłonięciu 
przez roślinę. Po strawieniu ofiary liść otwiera się, a pozostałości zwykle 
są zdmuchiwane przez wiatr. 

Ponowne otwarcie następuje po 24 godzinach.




 

zachęcam do obejrzenia cudnych zdjęć i poczytania też 

 http://www.rosiczka.com/2012/05/  

http://dinoanimals.pl/rosliny/rosiczka-drosera-miesozerna-roslina/  




rosiczka przylądkowa 




 

dzbanecznik - równie ciekawy drapieżnik 




Kapturnica - jawi się naszym oczom niczym baśniowy potwór... 


 

i chyba najbardziej znany w Polsce mięsożerca doniczkowy  

polowanie na muchy czas zacząć! 





pink venus w rodzinnej sielskiej atmosferze 
a niżej - indywidualna sesja :DDD 



źródło tej cudnej fotografii :  http://forum-roraima.pl/  

   oczywiście nikomu nie życzę, by przeżył chwilę grozy jak przechodnie, 
 którzy mieli się zaopiekować małą psinką - a nie potrafili zapobiec 
"zjedzeniu" jej przez gigantyczną rosiczkę, która bekając wypluwa 
po chwili z siebie czyściutkie kosteczki i obróżkę z ćwiekami - 
na szczęście takie rzeczy tylko w ukrytej kamerze ;P 

 


podrzucam też fotki z filmu - który oglądałam jako licealistka 
na nocowance z koleżankami - do dzisiaj pamiętam Ich strach, 
gdy w formie głupiego żartu rozciapierzałam nad dziewczętami 
łapska wydając niezrozumiałe ale przekonywujące dźwięki... 
no cóż, na szczęście Gosia nie pamiętała mi tego zbyt długo... 




 


roślinka głodna kontra uradowana wizją wyżej 
widocznego posiłku -  film z 1986 roku - dzisiaj 
chętnie bym pofociła się z takimi rekwizytami! 




ale ten tekst "karm mnie Seymur, karm mnie całą noc" i teraz brzmi strrrasznie... 


 

 dla podkręcenia atmosfery - plakaty z pierwowzoru z 1960 :) 


 

 


przeglądając internet w poszukiwaniu mięsożernych roślin 
natrafiłam na odcinek "Pszczółki Mai", gdzie jakże skoczny Filip 
wpada wprost w paszczękę rosiczki tygrysiej a Gucio z Mają 
ratują biedaka - faktycznie - szkoda byłoby konika polnego 
odzianego w portki blue i cylinder, mającego za cały swój 
dobytek fantazję i brawurę  - choć z nurtu bajek - 
kojarzę przecież i motyla Emanuela w garniturze ;P 


  


na gruncie zaś polskiej kinematografii - natknęłam się na zwiastun 
filmu Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa - 
gdzie bardziej niźli inteligentne  kulkoroboty moją uwagę przykuła 
gigantyczna rosiczka, oskarżona o pożarcie szkolnego woźnego :D 


 

gwoli ścisłości - jak czytamy w Wikipedii : 

" Film opowiada o przygodach trójki gimnazjalistów – Felixa (zdolnego wynalazcy), 
Neta (świetnego informatyka) i Niki, która ma zdolności paranormalne. 

Wspólnie z programem AI, Manfredem, dokończonym przez Neta dziełem 
jego ojca, odbywają podróże w czasie, podczas których ich odwaga, 
wiedza i przyjaźń są wystawiane na próbę. 

Przekładając powieść na scenariusz konieczne były zmiany, 
ponieważ bez nich film musiałby trwać około ośmiu godzin. 
Usunięto kilka scen z książki 
(m.in. sceny w Warszawie z przyszłości), 
pojawią się jednak nowe postacie " 

samą zaś recenzję można przeczytać m.in. tam : 

http://poliszmuwi.blogspot.com/2013/07/felix-net-i-nika-oraz-teoretycznie.html   

 


PS : Julka - córka mej koleżanki - do dzisiaj karmi swą rosiczkę 
    mrówkami - jak niektórzy twierdzą - taki żarłacz zielony 
        jest prawie jak domowe zwierzątko, też trzeba "je" karmić, 
 jednakowoż spacery i wizyty u weterynarza odpadają - 
 ja w dzieciństwie łapałam mrówki, by karmić pająka:)  

do następnego zielonego!


8 komentarzy:

  1. Bardzo lubię te drapieżne roślinki i kiedyś miałam zieloną venus waśnie i też ją dokarmiałam:D "Little Shop of Horrors" uwielbiam i ta roślinka jest superowa. Od jakiegoś czasu tak mi chodzi po głowie, żeby sobie taką zrobić do Niewielkiego Wymiaru:D
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie stwórz niewielkowymiarowe pożeraczki much!

      Usuń
  2. Jaki ciekawy wyczerpujący wpis!
    Wszystkie te rośliny i wiele więcej, widziałam na porywającej wystawie w 2007? 2008? r. w warszawskim Ogrodzie Botanicznym. Dzbanecznik zrobił na mnie powalające wrażenie... Niektóre roślinki podziwiałam tylko przez szybę, ale i tak zrobiłam mnóstwo zdjęć.

    Rosiczkę pamiętam z naszej pracowni biologicznej, z końca podstawówki. Zmarła z przejedzenia - ponoć dzieci przekarmiły ją muchami. Tak, czy inaczej zmieniła kolor i klapnęła na glebę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! żarłoczna natura rośliny wspomagana dziecięcym
      zachwytem a nawet zachłannością poznawczo-badawczą
      nie wyszedł tejże na dobre, niestety...

      rośliny bywają intrygującym obiektem oględzin i na
      szczęście nie zmieniają zbyt szybko swego położenia,
      co ułatwia uwiecznienie ich dla homo sapiens :)

      Usuń
  3. No, chyba że ów homo sapiens, przyjdzie z piłą. Wtedy rychło położenie się zmieni... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z piłą? do rośliiinki?! jeśliby potrzebował
      tak zaawansowanego urządzenia - musi zachować
      daleko idącą ostrożność, by nie skończyć jak
      choćby dentysta, który odwiedził sklep Seymura ;P

      Usuń
  4. Nie będę ukrywać, że nie wzbudzają mojego zachwytu te mięsożerne roślinki i nie wyglądają miło (wcale).
    Ale wpis ciekawy bardzo.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń